Posłał mi spojrzenie typu 'WTF!'. Ja tylko wskazałam w stronę, w którą nawet nie mogłam się odwrócić. Za bardzo się bałam. Łzy zaczęły lać się z moich oczu. Czułam się jakby to był mój brat, którego nigdy nie miałam. Caro otworzyła usta i spojrzała na mnie. Byłam pewna, że wie o co chodzi, na co miała spojrzeć.
-Co się stało? - Powiedziała przez płacz. Car jest wrażliwą, pomocną i współczującą osobą. Więc nie działam się jej reakcją.
-Ciii... Chcesz żebym nas usłyszał. - powiedziałam szeptem.
-Przecież on nie żyje!
Odwróciłam się na pięcie. Rzeczywiście nikogo nie było. Ale... Nie ważne.
-Zadzwoń na policje i po karetkę. Jak coś to po drodze go tu tak znaleźliśmy.
-Słucham?! Czy ty oszalała... - Nie dałam jej dokończyć. Była starsza ode mnie tylko o kilka miesięcy i zgrywała moją matkę którą nigdy nie będzie.
-To dla naszego dobra. Pamiętasz jak policja męczyła troją siostrę? Siedzi teraz w domu wariatów! Z niewiadomych przyczyn.
<=>
-Nie rozumie pan co ja do pana mówię! Nie widziałam jak umierał ten mężczyzna! Po drodze mijaliśmy dwóch lalusiów. Mieli mniej więcej 185-190 centymetrów.
-A twarz?! - Następny policjant torturował mnie pytaniami jakbym ja to zrobiła.
-Nie widziałam. Mieli kaptury i ciemno tu jak u murzyna.. Nie ważne po prostu nie widziałam.
-Proszę nie krzyczeć!
-Przepraszam. Jestem zmęczona i siódmy raz mówię to samo.
-No dobrze. Szkicownik będzie za chwile z nim pani porozmawia.
-Czy pan.. - Policjant posłał mi zdenerwowane spojrzenie. Policz do dziesięciu ~raz, dwa, trzy,...~ - nie ważne miłej nocy.
-Nawzajem.
-Skończyłaś już z nim gadać? - Caroline podeszła do mnie i się wtuliła. - Mój pies trochę mądrzejszy...
- Mój jak widać nie. "Nie widziałam twarzy", " Rysownik będzie za chwilę". Serio? Widzę że z tobą lepiej.
-Pocieszam się myślą że to ani moja rodzina, ani przyjaciel, ani znajomy. I że nie mam co go opłakiwać skoro go nie znam.
-Bardzo optymistyczne.
<=>
Gdy tylko wróciłam do domu dopadły mnie myśli, że to moja wina. Jestem "twarda" fizycznie, ale nie psychicznie. Poszłam wziąć orzeźwiający prysznic. To był błąd. Myśli rozmnożyły się, jak jakieś much owocówki. Teraz przyznaję potrzebowałam w tym momencie kogoś przy kim czuła bym się bezpiecznie. Chciałam zadzwonić co Caro. Złapałam telefon już dzwoniłam, gdy zobaczyłam sms'a. Mając nadzieję, że to przyjaciółka od razu otworzyłam go. Jednak się zdziwiłam.
Numer Prywatny:
Słoneczko mam nadzieję, że się nie wygadałaś. Niedługo się zobaczymy. Przynajmniej mam taki zamiar zobaczyć cię z bliska.
"Słucham co?!"
Komentarze?? :)